Dobro czyń

Te listy ratują życie, dają nadzieję. Są najdonioślejszym głosem wolności. Kolejny Maraton Pisania Listów organizowany przez polski Amnesty International cieszył się rekordowym zainteresowaniem. Polacy napisali ponad 145 tysięcy listów. Fenomenem na tegorocznej mapie Polski jest licząca zaledwie 1 tysiąc mieszkańców Bircza w województwie podkarpackim, gdzie napisano ponad 15 tysięcy listów! To absolutny rekord. Polakom z Amnesty International udaje się dokonać tego, o czym mogą zaledwie marzyć partie polityczne czy inne organizacje pozarządowe: przekonać statystycznego Kowalskiego, aby w mroźny dzień wyszedł z domu i wyraził swój pisemny sprzeciw wobec złego, a czasem bestialskiego traktowania osób, które w Polsce są kompletnie nieznane, bo żyją w odległych, czasem egzotycznych krajach.

To prawdziwy fenomen, zwłaszcza, że listy pisane są ręcznie przez autorów, a do tego podpisane ich imieniem i nazwiskiem – nie ma mowy o anonimowości! Zdawać by się mogło, że akcja nie znajdzie w Polsce poparcia – nie lubimy popierać własnym nazwiskiem akcji, petycji, inicjatyw etc. Nic bardziej błędnego. W tym roku Polacy napisali o co najmniej 30 tysięcy listów więcej niż w 2009. Zagranica przeciera oczy i przenosi polski pomysł na swoje terytorium. Co jest wyjątkowego w akcji AI? Prostota. Na całym świecie żyją ludzie, których z powodu działalności społecznej  spotyka niesprawiedliwość, szykany ze strony władz, więzienie czasem tortury. W tym roku w listach Polacy prosili o uwolnienie chińskiej obrończyni praw kobiet Mao Hengfeng, birmańskiej opozycjonistki Su Su Nway i pakistańskiej chrześcijanki zagrożonej karą śmierci za “bluźnierstwo wobec proroka Mahometa”. Pisali również prośby o zapewnienie bezpieczeństwa meksykańskiego księdza Alejandro i Normy Cruz – gwatemalskiej działaczki walczącej z przemocą wobec kobiet. Czy ktokolwiek usłyszałby te nazwiska z tzw. głównych mediów? Raczej nie. Dlatego właśnie upomina się o nich AI i tysiące naszych rodaków. Maraton się skończył. Ale listy można pisać przez cały rok. To naprawdę niewielki wysiłek, a dla ludzi, w których obronie wystąpimy, gest nie porównywalny z niczym. Dowód? “Wiedziałem to od prokuratury, wiedziałem to od władz więziennych, że jest masa listów w mojej obronie z całego świata” – mówi były europoseł Józef Pinior, były więzień sumienia Amnesty International.

źródło: rossnet.pl

    Tagi: , , ,







Dodaj komentarz